sobota, 2 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 2:


          Wzięłam kolejną szklankę alkoholu i poszłam na górę lekko się kołysząc. Nieźle się wstawiłam i potrzebowałam odetchnąć świeżym powietrzem. Zaczęłam się przeciskać przez ludzi, którzy byli też już nieźle nawaleni i dotarłam do schodów. W domu Harrego jestem dopiero pierwszy raz, ale myślę, że tam znajdę jakiś kąt. Poszłam na górę i otworzyłam pierwsze drzwi wchodząc do pokoju.

-O boże przepraszam! -pisnęłam widząc  parę pieprzącą się przy ścianie. Zmarszczyłam czoło.. Czy ta laska kwadrans temu nie całowała się z innym w kuchni? Nieważne, wyszłam szybko i podeszłam do drzwi na końcu korytarza. Przyłożyłam do nich ucho. Nic nie słychać. Zapukałam. Nic. Zapukałam drugi raz. Znowu nic. Otworzyłam niepewnie drzwi i włączyłam światło. Ku mojej uldze tym razem nikogo nie zastałam. Weszłam głębiej i zaczęłam się rozglądać. To chyba sypialnia Harrego. Pokój był biało-czarny. Chyba ten złamas ma jednak jakiś gust. Ma idiotko skoro na jego widok masz ciary. Och zamknij się. Zganiłam się w myślach. Podniosłam białą koszulę, która leżała przy łóżku.

-No proszę, proszę kto by pomyślał. Inez Johnson w mojej sypialni.- usłyszałam głos Harrego na co podskoczyłam wylewając na siebie zawartość szklanki. Przeklnęłam pod nosem patrząc na mój mokry dekolt.

-Musiałam odetchnąć.- mruknęłam.- nie wiedziałam, że to twoja sypialnia chociaż po panującym tu burdelu mogłam się tego domyślić. Mój błąd.- syknęłam i na niego spojrzałam. Stał parząc się na mnie łapczywie. Musze jak najszybciej stąd wyjść. Chcesz tu zostać, nie oszukuj się Inez. Chcesz, żeby cię dotknął i zrobił ci te wszystkie niegrzeczne rzeczy. Zacisnęłam usta na moją wewnętrzną idiotkę, która nie wiedzieć czemu tylko rozkładałaby nogi przed tym złamasem. Oblizał swoją wargę i wrócił do moich oczu.- Lepiej już pójdę... muszę znaleźć Louisa.- Szepnęłam zakrywając ręką piersi, które były widoczne przez mokry, cienki materiał koszulki. Chcesz, żeby na ciebie patrzył. Bezwstydna mała dziwka, która siedziała we mnie zaczynała powoli działać mi na nerwy. Zaczął się zbliżać.

-Louis wrócił do domu...- przełknęłam ślinę patrząc na niego uważnie. Podszedł szybko do mnie łapiąc mnie za policzki i całując zachłannie.- Och Inez... nawet nie wiesz ile razy chciałem to zrobić...- Nie wiem czy to przez alkohol w moich żyłach czy przez zdecydowanie Harrego, ale stanęłam na palcach odwzajemniając pocałunek. Złapał mnie za biodra przyciskając do ściany. Zamruczałam w jego usta wplątując palce we włosy. Przycisnął swoje krocze do mojego brzucha.

Pragniesz go...
Uciekaj...
Chcesz go całować...
Musisz odejść...
Chcesz, żeby cię dotykał...
Kochasz Louisa!

-Harry! -odepchnęłam go. Spojrzał na mnie szybko dysząc.- Ja...ja... muszę iść.- mruknęłam i szybko wybiegłam z pokoju. Słyszałam jak mnie woła, ale zignorowałam to i szłam szybko do wyjścia. Przeciskałam się przez ludzi aby tylko jak najszybciej stąd zniknąć. Odetchnęłam czując świeże powietrze i nawet nie zorientowałam się kiedy słone łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Objęłam ramiona dłońmi i ruszyłam przed siebie. Mało brakowało...za mało.

***

          Obudziłam się z potężnym bólem głowy. Cholernym bólem jebanym głowy. Jęknęłam i zakryłam się cała kołdrą. Usłyszałam cichy śmiech.

-Dzień dobry kochanie.- Louis mnie odkrył.- Zrobiłem ci kawę, a na szafce masz tabletki.

-Shhhh... -zakryłam głowę poduszką. Cmoknął mnie w głowę i wyszedł z pokoju. Uśmiechnęłam się. Jest takim idealnym facetem. Może aż za idealnym... Zmarszczyłam czoło i usiadłam. Połknęłam tabletki i przeczesałam poczochrane włosy. To nie będzie łatwy dzień. Wstałam i jak zombie ruszyłam do łazienki. Zdjęłam z siebie brudne, śmierdzące od dymu i alkoholu ubrania i weszłam do kabiny. Odkręciłam ciepłą wodę i odchyliłam głowę. Harry tak dobrze całuje... Zamknij się. Podobało ci się jak cię dotykał. Wycisnęłam trochę żelu na dłoń i zaczęłam rozprowadzać po całym ciele. Zaczęłam nucić żeby tylko przestać myśleć O nim. Kiedy czułam się już świeżo wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Umyłam zęby i nałożyłam lekki makijaż. Wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Wróciłam do sypialni i wyjęłam z szuflady jakąś koszulkę Louisa w serek i swoje dresowe spodenki w misie. Dostałam je na nasze pierwsze wspólne walentynki i mówicie co chcecie, ale wyglądam w nich zajebiście. Kiedy byłam już ubrana odwiesiłam ręcznik na miejsce i poszłam do kuchni. Louis stał przy blacie smażąc jajecznicę. Przytuliłam się do niego od tyłu.

-Jak to jest, że ty nigdy nie masz kaca?- jęknęłam i cmoknęłam go między łopatki po czym siadłam na stołku barowym.

-Lata praktyki kochanie.- Zaśmiał się puszczając mi oczko i nakładając mi jedzenie na talerz.

-Dzięki...- uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam jeść.

-Jakieś plany na dzisiaj?- uniósł brew pijąc kawę.

-Caaaały dzień w łóżeczku.- wyszczerzyłam się jak małe dziecko. Zaśmiał się cicho i podszedł. Cmoknął mnie w głowę.

-Szczęściara, ja mam dzisiaj masę pracy. Uważaj na siebie.- wziął teczkę i ruszył do wyjścia.

-Jasne! Kocham Cie!- krzyknęłam za nim i wróciłam do jedzenia. Loui tak dobrze gotuje. W ogóle strasznie mnie rozpieszcza.

           Po jakimś czasie zjadłam i włożyłam naczynia do zmywarki. Ktoś zadzwonił do drzwi. Zaśmiałam się.

-Znowu czegoś zapomniałeś gamoniu?- usiadłam znowu na krześle. Byłam pewna, że Lou zapomniał jakiś dokumentów, albo telefonu i się wrócił po nie. Dzwonek nie przestawał dzwonić, więc poszłam otworzyć.- Kluczy też zapomn...-zobaczyłam w drzwiach Harrego i zamarłam. Nie chciałam go widzieć. Jasne, że chciałaś.

-Chyba musimy pogadać.

-Nie mamy o czym.- dupku. Kurewsko seksowny. Starałam sie zamknąć drzwi, ale je przytrzymał. Przeklnęłam pod nosem i wróciłam do kuchni siadając na blacie.

-Chyba jednak mamy.- warknął i stanął między moimi nogami. Przełknęłam ślinę.- Widzę jak na mnie reagujesz.- oblizał powoli usta. O mój boże...jego język. Przełknęłam ślinę. Zaczął sunąć palcem po moim udzie. Wstrzymałam oddech.- To jest właśnie to o czym mówię.- warknął widząc jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Przymknął na chwilę oczy jakby starał się poskładać myśli i objął moją twarz w dłonie po czym delikatnie mnie pocałował.

-Nie powinniśmy...-szepnęłam.

-Wiem kochanie, ale nie potrafię sobie ciebie odpuścić...- szepnął i znowu mnie pocałował tym razem bardziej intensywnie. Nie odpychałam go. Uległam. Chcesz być jego.

niedziela, 27 grudnia 2015

OGŁODZENIE:

HEJ MISIAKI X MAM KILKA OGŁOSZEŃ DO WAS XD 

  • ODBLOKOWAŁAM WERYFIKACJĘ PRZY KOMENTARZACH, WIĘC MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZY NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH BĘZIE ICH DUUUŻO ;)

  • ROZDZIAŁ BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ MIEJ WIĘCEJ CO TYDZIEŃ 

  • JEŚLI CHCECIE BYĆ POWIADAMIANI NA TWITTERZE NAPISZCIE USERY W KOM.


NO TO CHYBA TYLE XD DO NASTĘPNEGO X

sobota, 26 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 1:

          Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zmarszczyłam lekko nos i mruknęłam coś niezrozumiałego wtulając twarz w poduszkę i mając zamiar dalej iść spać. Kiedy to mi się udało mój telefon zadzwonił. No kurwa mać! Sięgnęłam do szafki i odebrałam.

-Nie ma takiego numeru..-mruknęłam zaspana mając zamiar szybko się rozłączyć. Mama Louisa zachichotała.

-Gdzie ty jesteś Inez? Czekamy na Ciebie w salonie już pół godziny. -Cholera! na śmierć zapomniałam, że mamy wybierać dzisiaj suknie. Zerwałam się z łóżka zbierając ubrania z podłogi.

-Em no..ja już stoję w korku, niedługo będę.- rozłączyłam się szybko i zaczęłam ubierać. Założyłam majtki i koszulę Louisa. 

-Uwielbiam cie w moich koszulach... -Louis objął mnie w pasie od tyłu i zaczął cmokać po karku.

-Skarbie śpieszę się... -zapinałam guziki w pośpiechu. 

-I tak już jesteś spóźniona.- wzruszył ramionami i złapał mnie jak pannę młodą po czym rzucił na łóżko. Zaśmiał się cicho i pochylił nade mną jeżdżąc ręką po mojej nodze w górę, przez udo aż do piersi.

-Louis... twoja mama mnie zabije! -wierciłam się starając odsunąć. Złapał moje ręce mocno i przytrzymał je nad moją głową jedną ręką. Zaczął całować mnie po szyi wolną ręką rozpinając koszulę. Językiem jeździł między moimi obojczykami... do piersi... aż złapał jednego sutka w zęby. Jęknęłam przymykając oczy i odchyliłam głowę. Wsunął dłonie za moje spodnie zsuwając je do kolan razem z majtkami. Wierciłam się.- Loui...-jęknęłam głośniej kiedy poczułam jak wsuwa i wysuwa ze mnie dwa palce. Pocałował mnie zachłannie przyśpieszając. Wypchnęłam biodra do góry czerpiąc więcej przyjemności.

-Och Ine...

-Ekhem... przepraszam, że przeszkadzam, ale mieliśmy wybierać garnitur stary.-usłyszeliśmy spięty głos Harrego. Oboje na niego spojrzeliśmy. Stał oparty o framugę drzwi. Szybko zakryłam się kołdrą odpychając od siebie Louisa. Przełknęłam ślinę czując na sobie jego palące spojrzenie. Tak jakby.. zawiści, zazdrości... zła? Louis ryknął śmiechem.

-Zaraz przyjdę. I następnym razem pukaj fiucie...-zaśmiał się. Harry nic nie odpowiedział tylko wyszedł wcześniej uprzedzając, że będzie w salonie.

-O mój boże..on tego nie widział, nie? -schowałam twarz w dłonie wtulając się w Louisa zawstydzona.

-Mam nadzieję bo jesteś tylko moja i musiałbym go zamordować gdyby zobaczył twoją piękną cipkę.

-Louis! -walnęłam go w klatę. On tylko się śmiał i cmoknął mnie w głowę.

-Dokończymy to później -puścił mi oczko wychodząc. Patrzyłam na niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Jest boski.

***

          -Och kochanie! jestem taka dumna.. -Pani Tomlinson klasnęła w dłonie. Jej oczy zaszkliły się od łez. Louis był jej jedynym synem i była bardzo szczęśliwa że bierzemy ślub. Nasi rodzice przyjaźnili się odkąd pamiętam...do czasu.. do czasu kiedy moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Uśmiechnęłam się i obróciłam patrząc jak moja suknia faluje. Była długa i rozkloszowana od pasa w dół. Miała długie rękawy z koronki i wielkie wycięcie na plecach. Dekolt również był pokryty koronką.

-Jest idealna...-szepnęłam cicho gładząc materiał dłońmi. 

-Piękna? Dziewczyno! Louis padnie jak cię w niej zobaczy! -pisnęła Bella -moja przyjaciółka i druhna. Zaśmiałam się cicho i zeszłam z podestu podnosząc przód sukni do góry, żeby się nie potknąć. Tak, jestem z tych osób które mają dwie lewe nogi nawet do chodzenia. Weszłam do przymierzali i zaczęłam rozpinać suknie. Im bliżej ślubu tym dziwniej się czuje... Znaczy to nie tak, że nie kocham Louisa.. Oczywiście, że kocham i chce z nim być, ale tak bardzo się tego boję. Małżeństwo to odpowiedzialna decyzja..na całe życie.- Inez zasnęłaś tam?! -Bella pukała do drzwi.

-Nie, już wychodzę... -założyłam swoje ubrania i przewiesiłam suknie na ręce. Wyszłam z przymierzani.- okey bierzemy tą. Jest perfekcyjna -Wymusiłam uśmiech patrząc na moją przyszłą teściową.

***

          Siedziałam w kuchni przy blacie i pracowałam na laptopie. Louis jeszcze nie wrócił, pewnie poszedł z Harrym na jakąś imprezę. Nie lubię jak razem wychodzą. Ten palant zawsze namawia go do jakiś głupich rzeczy. Po ostatniej imprezie odbierałam ich z komisariatu za kąpanie się nago w oceanie...dwóch starych głupków. Ale nie mogę im tego zabronić. Przyjaźnili się odkąd pamiętam. Harry codziennie miał inną panienkę w łóżku i choć każdy o tym wie jeszcze żadna mu się nie oparła. Louis był bardziej odpowiedzialny i zdecydowany, chociaż nigdy nie jest nudny. 
          Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Odblokowałam ekran aby przeczytać wiadomość.

"Kochanie:
Skarbie, przyjadę po ciebie za pół godziny xx 
Idziemy na imprezę do Harrego. Kocham cię"

 Wymusiłam uśmiech. Zamorduje go. Ostatnią rzeczą, na która mam ochotę to impreza u tego dupka i wysłuchiwanie w jaki sposób wyruchał kolejną laskę. Zeszłam niechętnie z krzesła barowego i poszłam do garderoby. po jakiś 15 minutach w końcu zdecydowałam się na czarne rurki i białą koszulkę do pępka. Pomalowałam usta na czerwono i założyłam szpilki tego samego koloru.

-Idealnie... -uśmiechnęłam się przeglądając w lustrze i zakładając skórzaną kurtkę z rękawem 3/4. Spojrzałam na zegarek i widząc godzinę 21.00 wyszłam z mieszkania. Loui czekaj już w aucie po drugiej stronie ulicy. Wsiadłam do auta bez słowa.

-Ślicznie wyglądasz -uśmiechnął się cmokają mnie szybko w usta i odjeżdżając.

-Zepsujesz mi makijaż...-mruknęłam. Westchnął.

-Skarbie Harry będzie naszym świadkiem. Jest moim przyjacielem.. chociaż postaraj się go polubić, hm? -złapał mnie za dłoń. Nie odezwałam się, ale splątałam nasze palce.

          Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Wzdłuż ulicy stało kilka aut i słychać było muzykę dobiegającą z wielkiego domu. Kiedy zaparkowaliśmy na wolnym miejscu wysiadłam poprawiając koszulkę i uśmiechnęłam się do Louisa, który akurat objął mnie w pasie.

-Kocham Cię. -pocałował mnie w czoło na co lekko je zmarszczyłam.

-Nie bez powodu jestem twoją narzeczoną, nie? -mruknęłam lekko nadal wkurzona i pchnęłam drzwi wchodząc do środka domu. Weszliśmy i zaczęłam się rozglądać.

-Louis! -Harry machnął ręką na Louisa, a ten złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę gdzie stał ten złamas. Przywitali się męskim uściskiem i Harry spojrzał na mnie. Uśmiechnął się już wstawiony mierząc mnie wzrokiem.

-Część piękna.- cmoknął mnie w kącik ust na co wstrzymałam oddech. Okej? Nie żeby coś, ale jeśli tknie mnie jeszcze raz nakarmię jego jajami psa sąsiadów. Zaśmiał się cicho i poszedł z Louisem do barku. Zagryzłam wargę patrząc za nimi. No to będzie ciekawie...

************************************
NO I MAMY PIERWSZY ROZDZIAŁ xD MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁ. JAK MYŚLICIE JAK ZAKOŃCZY SIĘ IMPREZA? ^^


DO NASTĘPNEGO XX  

PROLOG:

- Co tak długo? -zapytał Louis całując mnie po szyi i zdejmując mój płaszcz.
- Mieliśmy urwanie w pracy... -uśmiechnęłam się lekko zagryzając wargę i zsunęłam ze stóp szpilki. Poszłam do kuchni pocierając kark. Pokój był ozdobiony świecami i płatkami róż.
- Zrobiłem kolacje...ostatnio mało czasu spędzamy razem -objął mnie od tyłu i cmoknął w głowę.
- Kochanie...przepraszam, ale jestem zmęczona -pocałowałam go szybko i poszłam do łazienki. Zamknęłam się od środka i przeczesałam włosy. Zaczęłam rozpinać koszulkę kiedy mój telefon zawibrował. Zerknęłam na niego i się uśmiechnęłam szeroko widząc kto napisał.

„ jesteś cudowna, już tęsknię xx „
-... Harry - zagryzłam wargę.

***
HEJ! MAM NADZIEJĘ, ŻE PROLOG CHOCIAŻ TROCHĘ WAS ZACIEKAWIŁ. TO FF PISAŁAM JAKIEŚ DWA LATA TEMU, TERAZ JE ROZBUDOWAŁAM I CHCIALAM DOKOŃCZYĆ SO.. MIŁEGO CZYTANIA :)
 
Szablon by Devon