sobota, 26 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 1:

          Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zmarszczyłam lekko nos i mruknęłam coś niezrozumiałego wtulając twarz w poduszkę i mając zamiar dalej iść spać. Kiedy to mi się udało mój telefon zadzwonił. No kurwa mać! Sięgnęłam do szafki i odebrałam.

-Nie ma takiego numeru..-mruknęłam zaspana mając zamiar szybko się rozłączyć. Mama Louisa zachichotała.

-Gdzie ty jesteś Inez? Czekamy na Ciebie w salonie już pół godziny. -Cholera! na śmierć zapomniałam, że mamy wybierać dzisiaj suknie. Zerwałam się z łóżka zbierając ubrania z podłogi.

-Em no..ja już stoję w korku, niedługo będę.- rozłączyłam się szybko i zaczęłam ubierać. Założyłam majtki i koszulę Louisa. 

-Uwielbiam cie w moich koszulach... -Louis objął mnie w pasie od tyłu i zaczął cmokać po karku.

-Skarbie śpieszę się... -zapinałam guziki w pośpiechu. 

-I tak już jesteś spóźniona.- wzruszył ramionami i złapał mnie jak pannę młodą po czym rzucił na łóżko. Zaśmiał się cicho i pochylił nade mną jeżdżąc ręką po mojej nodze w górę, przez udo aż do piersi.

-Louis... twoja mama mnie zabije! -wierciłam się starając odsunąć. Złapał moje ręce mocno i przytrzymał je nad moją głową jedną ręką. Zaczął całować mnie po szyi wolną ręką rozpinając koszulę. Językiem jeździł między moimi obojczykami... do piersi... aż złapał jednego sutka w zęby. Jęknęłam przymykając oczy i odchyliłam głowę. Wsunął dłonie za moje spodnie zsuwając je do kolan razem z majtkami. Wierciłam się.- Loui...-jęknęłam głośniej kiedy poczułam jak wsuwa i wysuwa ze mnie dwa palce. Pocałował mnie zachłannie przyśpieszając. Wypchnęłam biodra do góry czerpiąc więcej przyjemności.

-Och Ine...

-Ekhem... przepraszam, że przeszkadzam, ale mieliśmy wybierać garnitur stary.-usłyszeliśmy spięty głos Harrego. Oboje na niego spojrzeliśmy. Stał oparty o framugę drzwi. Szybko zakryłam się kołdrą odpychając od siebie Louisa. Przełknęłam ślinę czując na sobie jego palące spojrzenie. Tak jakby.. zawiści, zazdrości... zła? Louis ryknął śmiechem.

-Zaraz przyjdę. I następnym razem pukaj fiucie...-zaśmiał się. Harry nic nie odpowiedział tylko wyszedł wcześniej uprzedzając, że będzie w salonie.

-O mój boże..on tego nie widział, nie? -schowałam twarz w dłonie wtulając się w Louisa zawstydzona.

-Mam nadzieję bo jesteś tylko moja i musiałbym go zamordować gdyby zobaczył twoją piękną cipkę.

-Louis! -walnęłam go w klatę. On tylko się śmiał i cmoknął mnie w głowę.

-Dokończymy to później -puścił mi oczko wychodząc. Patrzyłam na niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Jest boski.

***

          -Och kochanie! jestem taka dumna.. -Pani Tomlinson klasnęła w dłonie. Jej oczy zaszkliły się od łez. Louis był jej jedynym synem i była bardzo szczęśliwa że bierzemy ślub. Nasi rodzice przyjaźnili się odkąd pamiętam...do czasu.. do czasu kiedy moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Uśmiechnęłam się i obróciłam patrząc jak moja suknia faluje. Była długa i rozkloszowana od pasa w dół. Miała długie rękawy z koronki i wielkie wycięcie na plecach. Dekolt również był pokryty koronką.

-Jest idealna...-szepnęłam cicho gładząc materiał dłońmi. 

-Piękna? Dziewczyno! Louis padnie jak cię w niej zobaczy! -pisnęła Bella -moja przyjaciółka i druhna. Zaśmiałam się cicho i zeszłam z podestu podnosząc przód sukni do góry, żeby się nie potknąć. Tak, jestem z tych osób które mają dwie lewe nogi nawet do chodzenia. Weszłam do przymierzali i zaczęłam rozpinać suknie. Im bliżej ślubu tym dziwniej się czuje... Znaczy to nie tak, że nie kocham Louisa.. Oczywiście, że kocham i chce z nim być, ale tak bardzo się tego boję. Małżeństwo to odpowiedzialna decyzja..na całe życie.- Inez zasnęłaś tam?! -Bella pukała do drzwi.

-Nie, już wychodzę... -założyłam swoje ubrania i przewiesiłam suknie na ręce. Wyszłam z przymierzani.- okey bierzemy tą. Jest perfekcyjna -Wymusiłam uśmiech patrząc na moją przyszłą teściową.

***

          Siedziałam w kuchni przy blacie i pracowałam na laptopie. Louis jeszcze nie wrócił, pewnie poszedł z Harrym na jakąś imprezę. Nie lubię jak razem wychodzą. Ten palant zawsze namawia go do jakiś głupich rzeczy. Po ostatniej imprezie odbierałam ich z komisariatu za kąpanie się nago w oceanie...dwóch starych głupków. Ale nie mogę im tego zabronić. Przyjaźnili się odkąd pamiętam. Harry codziennie miał inną panienkę w łóżku i choć każdy o tym wie jeszcze żadna mu się nie oparła. Louis był bardziej odpowiedzialny i zdecydowany, chociaż nigdy nie jest nudny. 
          Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Odblokowałam ekran aby przeczytać wiadomość.

"Kochanie:
Skarbie, przyjadę po ciebie za pół godziny xx 
Idziemy na imprezę do Harrego. Kocham cię"

 Wymusiłam uśmiech. Zamorduje go. Ostatnią rzeczą, na która mam ochotę to impreza u tego dupka i wysłuchiwanie w jaki sposób wyruchał kolejną laskę. Zeszłam niechętnie z krzesła barowego i poszłam do garderoby. po jakiś 15 minutach w końcu zdecydowałam się na czarne rurki i białą koszulkę do pępka. Pomalowałam usta na czerwono i założyłam szpilki tego samego koloru.

-Idealnie... -uśmiechnęłam się przeglądając w lustrze i zakładając skórzaną kurtkę z rękawem 3/4. Spojrzałam na zegarek i widząc godzinę 21.00 wyszłam z mieszkania. Loui czekaj już w aucie po drugiej stronie ulicy. Wsiadłam do auta bez słowa.

-Ślicznie wyglądasz -uśmiechnął się cmokają mnie szybko w usta i odjeżdżając.

-Zepsujesz mi makijaż...-mruknęłam. Westchnął.

-Skarbie Harry będzie naszym świadkiem. Jest moim przyjacielem.. chociaż postaraj się go polubić, hm? -złapał mnie za dłoń. Nie odezwałam się, ale splątałam nasze palce.

          Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Wzdłuż ulicy stało kilka aut i słychać było muzykę dobiegającą z wielkiego domu. Kiedy zaparkowaliśmy na wolnym miejscu wysiadłam poprawiając koszulkę i uśmiechnęłam się do Louisa, który akurat objął mnie w pasie.

-Kocham Cię. -pocałował mnie w czoło na co lekko je zmarszczyłam.

-Nie bez powodu jestem twoją narzeczoną, nie? -mruknęłam lekko nadal wkurzona i pchnęłam drzwi wchodząc do środka domu. Weszliśmy i zaczęłam się rozglądać.

-Louis! -Harry machnął ręką na Louisa, a ten złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę gdzie stał ten złamas. Przywitali się męskim uściskiem i Harry spojrzał na mnie. Uśmiechnął się już wstawiony mierząc mnie wzrokiem.

-Część piękna.- cmoknął mnie w kącik ust na co wstrzymałam oddech. Okej? Nie żeby coś, ale jeśli tknie mnie jeszcze raz nakarmię jego jajami psa sąsiadów. Zaśmiał się cicho i poszedł z Louisem do barku. Zagryzłam wargę patrząc za nimi. No to będzie ciekawie...

************************************
NO I MAMY PIERWSZY ROZDZIAŁ xD MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁ. JAK MYŚLICIE JAK ZAKOŃCZY SIĘ IMPREZA? ^^


DO NASTĘPNEGO XX  

1 komentarz

  1. Czekam na kolejny rozdział i rozwinięcie sie akcji :)
    @_KidrauhlsBack_ ❤️

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon